KRATTI – Matka kohti kosmista
23 września, 2024
CD / cassette / vinyl, Signal Rex, album 2024
(wersja w jezyku polskim poniżej)
The young Finns’ debut album has been released by Signal Rex, and the choice is most apt on both sides. Black Metal by KRATTI, is the quintessence of this style – played raw, melodic and with a strong emphasis on atmosphere, despite the fact that keyboards appear here quite sporadically. The three musicians have given all supporters of rawness an absolute journey into the authenticity of sound, for the sound is downright perfect. But about this and the rest further on in the text.
’Mother kohti kosmista’ or, translating from Finnish, 'Journey Toward the Cosmos’ is six tracks lasting a little over half an hour. Listening to KRATTI’s debut, I had the irresistible impression of being back in the early days of Horna, Sargeist or Sielunvihollinen. So it’s not hard to guess, even more so given the musical comparison, that the Finns allow a fair amount of punk rhythm in their songs. The material has that something in it, that listening to it, already on a subconscious level, the leg begins to walk along with the head on its own in the tact of the rhythm. 'Mother kohti kosmista’ is a big hit, in a good sense of the word, because the songs are very easy on the ear, but at the same time stay in the head for a very long time. They are also somewhat addictive, as it is really difficult to stop listening to the album after, for example, two times.
The album is definitely focused on guitar work. Their melodiousness, especially the lead guitars, tremolo sections or chords, are simply a masterpiece. Old school, which has not even been attempted to be transformed or reformed, not a thing. And how well it works! The first sounds and you already know that this is Finland. The songs are definitely geared towards high speeds. A lot of blasting parts here, which are mixed with medium ones. These are the ones that have a lot of punk aesthema in them and were used perfectly in the Black Metal parts. The vocals are great here, which again surprise us with nothing, but are first-rate in execution. The bass guitar impeccably marked the presence of its lines with an interesting, even slightly warm sound, which fuses the atmosphere here with the rawness of the aggressive guitars. The sound and drum parts are simply another page in the primer for me, appearing in the table of contents as 'how to record drums in raw Black Metal’. Phenomenal work!
The sound of the material is archaic, primordial, raw, primitive. Such a typical retro sound. Whatever you want to call it, KRATTI made sure that their music remains deeply rooted in the tradition of Black Metal, in every aspect of it. It’s a known fact that raw BM can be different in ways of quality, and there are times when it’s making a cult out of shit, and damn knows what for. Fortunately, these are not common cases, or at least I don’t come across so many. The Finns come out with their debut proving how to make half an hour of music in a very interesting way, without reaching for shitty miracles on a stick. You have to feel this music, because there is and will be no other explanation – without that, you can’t play Black Metal like this. To conclude, I would like to add that the personae of this horde still contribute to Xavarthan, Moonstruck and Stutyr, among others.
(wersja w języku polskim)
Debiutancki album młodych Finów ukazał się nakładem Signal Rex i wybór ten jest jak najbardziej trafiony po obu stronach. Black Metal autorstwa KRATTI, to kwintesencja tej stylistyki – zagranej surowo, melodyjnie i z dużym naciskiem na atmosferę, mimo iż klawisze pojawiają się tu dość sporadycznie. Trójka muzyków zafundowała wszystkim zwolennikom surowizny absolutną podróż w autentyczność dźwięku, albowiem brzmienie jest wręcz doskonałe. Ale o tym i całej reszcie już w dalszej części tekstu.
‘Matka kohti kosmista’ czyli tłumacząc z języka Finów ‘Podróż ku Kosmosowi’ to sześć utworów trwających trochę ponad pół godziny. Słuchając debiutu KRATTI miałem nieodparte wrażenie jakbym wrócił do czasów początku Horna, Sargeist czy Sielunvihollinen. Nie trudno się zatem domyślić, tym bardziej mając na uwadze porównanie muzyczne, że Finowie dopuszczają w swoich utworach sporą ilość rytmiki punkowej. Materiał ma w sobie to coś, że słuchając go, już na płaszczyźnie podświadomości noga zaczyna sama chodzić wraz głową w takt rytmu. ‘Matka kohti kosmista’ jest wielce przebojowa, w dobrym tego słowa znaczeniu, ponieważ utwory bardzo łatwo wpadają w ucho, ale jednocześnie zostają w głowie na bardzo długo. Są też poniekąd uzależniające, bo naprawdę trudno przerwać słuchanie albumu np. po dwóch razach.
Album zdecydowanie jest nastawiony na pracę gitar. Ich melodyjność, w szczególności gitar prowadzących, sekcje tremolo czy akordy, po prostu są strzałem w dziesiątkę. Po prostu stara szkoła, której nawet nie podjęto próby przekształcenia czy reformy, nic a nic. I jakże to się sprawdza! Pierwsze dźwięki i już wiadomo, że to Finlandia. Utwory są zdecydowanie nastawione na wysokie prędkości. Sporo tutaj blastujących partii, które mieszają się z średnimi. To właśnie te mają w sobie sporo punkowej estymy i zostały idealnie wykorzystane w Black Metalowych partiach. Świetnie prezentują się tu wokale, które ponownie niczym nas nie zaskoczą, a są pierwszorzędnie wykonane. Gitara basowa nienagannie zaznaczyła obecność swoich linii ciekawym, nawet nieco ciepłym brzmieniem, które spaja tutaj atmosferę z surowizną agresywnych gitar. Brzmienie i partie perkusji to dla mnie po prostu kolejna karta w elementarzu, widniejąca w spisie treści jako ‘jak rejestrować perkusję w surowym Black Metalu’. Fenomenalna sprawa!
Brzmienie materiału jest archaiczne, pierwotne, surowe, prymitywne. Takie typowe retro. Jakby tego nie nazwać KRATTI zadbało by ich muzyka pozostała osadzona głęboko w tradycji Black Metalu, w każdym jego aspekcie. Wiadomo, różnie bywa z surowym BM, a zdarza się i tak, że jest to robienie z gówna kultu i cholera wie po co. Na szczęście nie są to nagminne przypadki, a przynajmniej na tyle się nie natykam. Finowie wychodzą swoim debiutem udowadniają jak zrobić pół godziny muzyki w bardzo ciekawy sposób, bez sięgania po szlag wie jakie cuda na kiju. Wystarczy czuć tą muzykę, bo innego wytłumaczenia nie ma i będzie – bez tego nie można tak zagrać Black Metalu. Na zakończenie dodam, że persony z tej hordy udzielają się jeszcze między innymi w Xavarthan, Moonstruck czy Stutyr.
Tracklist:
1. Pyhä alttari
2. Haudanvartija
3. Matka kohti kosmista
4. Sota viimeinen
5. Ääni hiljaisuuteen katoava
6. Synkissä muistoissa
Band:
https://kratti.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/profile.php?id=61553859696275
https://www.instagram.com/kratti.band
Label:
http://www.signalrex.com/
https://www.facebook.com/signalrec
https://www.instagram.com/signalrex
http://signalrex.bandcamp.com/
Autor: W.