WINTERMOON – The Mightiest Stand Above

Cassette, self-released, demo 1995
(English translation below)

WINTERMOON, pochodzący z Finlandii, do dnia dzisiejszego nie doczekał się pełnego albumu. Jest to trzecie demo i ostatnie jakie się ukazało zanim zespół zmienił nazwę w 1997 na Sons of the Fire Mist. Co prawda zespół wrócił zza grobu ponownie używając pierworodnej nazwy w 2016 roku, ale poza Epką i wznowieniem demówek na płycie CD, nic się więcej nie ukazało.

Otrzymujemy tu niecałe piętnaście minut muzyki w stylistyce Black Metalu z dużą ilością klawiszy. Całość wypadła całkiem dobrze i mimo upływu czasu, trzeba przyznać, że materiał się broni. Rozmyte klawisze i wolniejsze tempa, które w porywach dobijają do średnich, dobrze się tu uzupełniają. Trochę to przypomina debiut Dimmu Borgir, a przynajmniej te spokojniejsze partie pierwszego albumu Norwegów. Atmosfera jest na poły nawiedzona (głównie za sprawą wokali), a zarazem majestatyczna (wspomniana duża ilość instrumentów klawiszowych). Nie ukrywam, że trzeba tu trochę ucho wytężyć – w szczególności jeśli chodzi o partie gitar, bo jakoś nagrania jest typowa jak na kasetę demo z 1995 roku. Najbardziej czytelnymi są klawisze, które rozciągają atmosferę tajemniczości oraz nocnego uroku i zimowych pejzaży. Dodam jeszcze tylko, że poza skrzeczącymi wokalizami, usłyszymy fragmenty melodeklamacji w czystym głosie.

Co można oddać Finom, to fakt, że mieli na siebie pomysł i szkoda, ze zabrakło konsekwencji w kontynuacji WINTERMOON. Kto wie, gdyby temat został pociągnięty dłużej, może i losy zespołu potoczyły by się inaczej. A tak, mamy ciekawostkę z tamtych lat, którą można sobie nabyć na CD lub jak kto woli, nawet na oryginalnej, przegrywanej w domowych warunkach kasecie.

(English version)

WINTERMOON, hailing from Finland, has not lived to see a full album to date. This is the third demo and the last one to be released before the band changed its name in 1997 to Sons of the Fire Mist. True, the band came back from beyond the grave again using the original name in 2016, but apart from an EP and a reissue of the demos on CD, nothing more has been released.

What we get here is just under fifteen minutes of music in the style of Black Metal with a lot of keyboards. The whole thing turned out quite well, and despite the passage of time, you have to admit that the material stands up for itself. The fuzzy keyboards and slower tempos, which at times reach middle ones, complement each other well here. It’s a bit reminiscent of Dimmu Borgir’s debut, or at least the quieter parts of the Norwegians’ first album. The atmosphere is half haunted (mainly due to the vocals), and at the same time majestic (the aforementioned large number of keyboards). I won’t hide the fact that you have to strain your ear a bit here – especially when it comes to the guitar parts, because the recording quality is typical for a demo cassette from 1995. The most listenable parts are the keyboards, which stretch the atmosphere of mystery and nocturnal charm along with winter landscapes. I would only add that in addition to the screeched vocalizations, we will hear fragments of melodeclamation in a clear voice.

What can be given back to the Finns is that they had an idea for themselves, and it’s a pity that consistency was lacking in the continuation of WINTERMOON. Who knows, if the theme had been pulled longer, maybe the fate of the band would have turned out differently. And so, we have a curiosity from those years, which can be purchased on CD or, if you prefer, even on the original, home-recorded cassette.

Tracklist:
1. First Journey… (Intro)
2. Night So Cryptic Is All Mine
3. Our Once Proud Northern Wind
4. Final Journey… (Carries)

Band:
https://www.facebook.com/Wintermoon-194597574352708/

Autor: W.