SEVO – Aurora do Triunfo Her​é​tiko

CD, Black Hearts Records, album 2023
(English translation below)

Pomimo dwudziestu dwóch lat w podziemiu, Brazylijski SEVO dorobił się dopiero swego debiutu we wrześniu 2023 roku. Ale za to jakiego debiutu!!! I nie dość, że tułaczka Brazylijczyków trwa już tak długo, to na domiar złego, mają na swoim koncie raptem cztery wydawnictwa. Takie oto losy muzycznego podziemia. Czas na prawdziwie piekielny, demoniczny Death Metal, którego słuchanie to jedna wielka uczta.

SEVO torturuje nas prawie trzy kwadranse swoją infernalną wizją Metalu Śmierci i zamyka ją w ośmiu utworach. Czas ten mija bardzo szybko pozostawiając niedosyt. Słuchacz będąc bez wyjścia z takiej oto sytuacji, musi grać ten krążek przynajmniej kilka razy pod rząd i jest to bardzo słuszne rozwiązanie. Death Metal spod pióra SEVO jest arcy potężny, gęsty niczym cmentarna mgła i na wskroś zły. Aranżacje utworów są utrzymane w ryzach klasycznego grania i próżny trud tego, który próbuje znaleźć coś ponadto co wprost z ‘Aurora do Triunfo Her​étiko’ słychać.

Brzmieniowo jest wybornie. Finalny efekt to przede wszystkim ciężar riffów. Wyjątkowo wyraźnie to słychać w wolniejszych partiach tremolo, gdy wyłania się owa grobowa aura. Skojarzenia z Grave Miasma (od strony atmosfery) jak najbardziej na miejscu. ‘Aurora do Triunfo Her​é​tiko’ jest mimo tego albumem pełnym brudu. Słyszalność poszczególnych elementów aranżacji danych instrumentów nie sprawia żadnego problemu, a jednak owy brud wybija się z całości i daje o sobie znać. Śmiertelna, grobowa aura jest tym bardziej podkreślana, gdy sporadycznie pojawiają się instrumenty klawiszowe. SEVO wykorzystali ten element w tak klasyczny sposób, tak bardzo wkręcający klimat lat ‘90-tych, że szczęka mi opadła w zachwycie.

Aranżacje utworów. Tu w zasadzie nie ma się nad czym rozwodzić, bo wszystko do siebie pasuje. Brak dysonansów, brak nieporozumień lub eksperymentów. Ot, stara szkoła wyniesiona jakością do czasów obecnych. Riffy w bardzo dużej mierze to tremolo, wolniejsze partie są grane akordami i w formie staccato. Pojawiają się też riffy na dwa kanały, gdzie gitara prowadząca tnie chore melodie. Są też dzikie gitary solowe. Czyli norma, bez niespodzianek. A jednak. Cholera, nie mogę się wręcz uwolnić to jest tak dobrze zagrane, z takim wyczuciem, z taką dymiącą siarką w każdym riffie. Dynamika jest wyjątkowa, perkusja z gitarą basową tworzą zgrany duet. Perkusja raczy nas tutaj bardzo dobrymi przejściami na zakończeniach riffów w ich powtórzeniach. Polecam przesłuchać chociaż jeden z utworów pod kątem pracy tego instrumentu, można się zdziwić.

Największym atutem są tutaj bez wątpienia wokale. Growle uzupełniane przez krzyczące szepczące głosy, jak to świetnie pasuje. Pamiętacie może wokalne popisy na pierwszym albumie Excommunion? To było moje pierwsze skojarzenie. Oczywiście są, jak to zawsze bywa, różnice – chociażby SEVO nie stosuje tego zabiegu aż tak intensywnie jak Amerykanie. Efekt – demoniczny w pełnej krasie!

Zrobił się z tego tekstu mały elaborat, cóż, nie taki był zamiar. Tak czy owak, zapoznajcie się z materiałem Brazylijczyków. ‘Aurora do Triunfo Her​é​tiko’ kosi i chłoszcze niemiłosiernie!

(English version)

Despite twenty-two years in the underground, Brazil’s SEVO only made its debut in September 2023. But what a debut it is!!! In addition to the fact that the wandering of the Brazilians has been going on for so long, to make matters worse, they have only four releases to their credit. Such is the fate of the musical underground. It’s time for some truly hellish, demonic Death Metal, the listening of which is one big feast.

SEVO tortures us for almost three quarters of an hour with their infernal vision of Death Metal and encapsulates it in eight tracks. The time passes very quickly leaving one unsatisfied. The listener, being without a way out of such a situation, must play this disc at least several times in a row, and this is a very valid solution. Death Metal from under the pen of SEVO is archly powerful, thick as cemetery fog and thoroughly evil. Arrangements of the songs are kept in the rigor of classic playing and vain effort of the one who tries to find something more than that straight from 'Aurora do Triunfo Herétiko’ can be heard.

Sonically it is exquisite. The final effect is mainly the weight of the riffs. This can be heard exceptionally clearly in the slower tremolo parts, when this sepulchral aura emerges. Associations with Grave Miasma (on the atmospheric side) are most definitely in place. 'Aurora do Triunfo Herétiko’ is nevertheless an album full of dirt. The audibility of the individual elements of the arrangements of the instruments in question does not cause any problem, and yet this dirt breaks out of the whole and makes itself known. The deathly, sepulchral aura is accentuated all the more when occasional keyboards appear. SEVO have used this element in such a classic way, with such a ’90s vibe that my jaw dropped in delight.

Arrangements of songs. Here, in principle, there is nothing to discuss, because everything fits together. No dissonances, no misunderstandings or experiments. Just that, old school elevated in quality to the present day. Riffs are very much tremolo, slower parts are played with chords and in staccato form. There are also riffs on two channels, where the lead guitar cuts sick melodies. That is, the norm, with no surprises. And yet. Damn, I can’t even get free this is so well played, with such flair, with such fuming sulfur in every riff. The dynamics are exceptional, the drums with the bass guitar form a tight duo. The drums here rave us with very good transitions at the end of riffs in their repetitions. I recommend listening to at least one of the tracks for the work of this instrument, you may be surprised.

The greatest asset here is undoubtedly the vocals. Growls complemented by shouted whispering voices, how it fits perfectly. Do you perhaps remember the vocal displays on the first Excommunion album? That was my first association. Of course, there are, as is always the case, differences – for example, SEVO does not use this treatment as intensively as the Americans. The final outcome – demonic in its full glory!

This text has turned into a small elaboration, well, that was not the intention. Anyway, get acquainted with the Brazilian’s music. 'Aurora do Triunfo Herétiko’ scythes and flogs mercilessly!

Tracklist:
1. Azazel Verte
2. Renascimento em Sodomia
3. Apoteose da Extinção Clerical
4. Sacramento em Excrementos
5. Divina Decadência
6. Apodrecido Encanto de Salvação Decadente
7. Expurgo Impuro sobre a Escória Imaculável
8. Aurora do Triunfo Herétiko

Band:
http://sevodeathmetal666.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/sevodeath/
https://www.instagram.com/sevodeath/

Label:
http://www.blackheartsrecords.com.br/
https://www.facebook.com/blackheartsrecords
https://www.instagram.com/black_hearts_records/
http://blackheartsrecords.bandcamp.com/

Autor: W.