ADATI – DCLXVI
2 listopada, 2023
Cassette, ASRAR, EP 2021
(English translation below)
Debiutancka Epka ADATI chyba przeszła bez większego echa w podziemiu, a szkoda. Pochodzący z Indonezji projekt to, jak można szybko wnieść po okładce, Black Metal w formie lo-fi Raw Black Metalu. W dzisiejszych czasach to nic zaskakującego. Warto jeszcze napomknąć, że tytuł to numeracja Rzymska oznaczająca nic innego jak liczbę 666, co nie pozostawia już żadnych złudzeń.
Epka składa się z sześciu utworów trwających niespełna siedemnaście minut. Tak jak zostało powiedziane na wstępie, nie jest to muzyka oryginalna, zaskakująca, poruszająca się po nowych i nieodkrytych jeszcze terytoriach muzycznych. Bazę tworzą tu dobrze znane, proste riffy i surowe brzmienie. A skoro o brzmieniu, nie jest ono zniekształcone do formy hałasu i da się wychwycić tutaj struktury utworów bez większych trudności. Z drugiej strony, wątpię aby ‘DCLXVI’ przypadło do gustu przeciętnemu ‘zjadaczowi Black Metalowego chleba’. Całość jest spowita dość mocnym pogłosem, są sprzężenia i brzmi to zdecydowanie nieprofesjonalnie. Taki był jednak zamysł. Riffy gitar są oparte na grze akordami, ale przechodzą też w melodyjne tremolo. Tu w sumie pojawia się mankament tego nagrania, nie duży, ale jednak. Otóż, melodyka ścieżek gitarowych jest jakaś taka niemrawa, jakby pozbawiona tego finalnego uchwytu za gardło słuchacza. Bywały momenty, że traciłem uwagę. Jednakże, to tylko moje subiektywne spostrzeżenie. Prawdopodobnie to kwestia przyzwyczajenia do budowy riffów, do specyficznych melodii.
Sytuacja na Epce zmienia się diametralnie w momencie, gdy do akcji wkraczają instrumenty klawiszowe. Otwiera się zupełnie inny wymiar tego materiału, tworząc, być może nie mistyczną aurę, ale zdecydowanie pełną tajemnicy i utrzymaną w cmentarnej estetyce. Elementy rodzimego folkloru zawartego chociażby w zamykającym utworze to kolejna ciekawa rzecz. Taki zabieg był już spotykany w przeszłości na innych wydawnictwach różnych zespołów, ale dalej wydaje mi się to ciekawym akcentem. Wokalnie mamy tutaj sporo zniekształconego skrzeczenia, którego nikt nie jest w stanie rozszyfrować bez tekstów w dłoni. Tylko co nam po tekstach, gdy ADATI używa swojego ojczystego języka.
Podsumowując, materiał wart uwagi, ale i też pewnego przekonania się do pracy gitar. Ten element zapewne każdy będzie inaczej postrzegał. W końcu to muzyka, a nie twarde zasady matematyki. Ja ze swojej strony polecam, bo warto dać ARDATI szansę.
(English version)
ADATI’s debut EP seems to have passed without much echo in the underground, which is a shame. Hailing from Indonesia, the project is, as you can quickly infer from the cover art, Black Metal in the form of lo-fi Raw Black Metal. These days, that’s nothing surprising. It’s worth mentioning that the title is a Roman numeral meaning nothing more than the number 666, which leaves no more illusions.
The EP consists of six tracks lasting just under seventeen minutes. As said in the introduction, this is not original, surprising music, moving through new and undiscovered musical territories. The base here is made up of well-known, simple riffs and raw sound. And speaking of sound, it is not distorted into a form of noise and one can pick up the song structures here without much difficulty. On the other hand, I doubt that 'DCLXVI’ will appeal to the average 'Black Metal bread eater’. The whole thing is shrouded in quite strong reverb, there are couplings and it sounds definitely unprofessional. However, that was the intention. The guitar riffs are based on chord playing, but they also shift into melodic tremolo. This is actually where the drawback of this recording comes in, not a big one, but still. Well, the melody of the guitar tracks is somehow so sluggish, as if lacking that final grip on the listener’s throat. There were times that I lost attention. However, this is just my subjective observation. Probably it’s a matter of getting used to the construction of riffs, to specific melodies.
The situation on the EP changes dramatically when the keyboards come into action. A completely different dimension of this material opens up, creating, perhaps not a mystical aura, but definitely full of mystery and maintained in a graveyard aesthetic. Elements of native folklore included in at least the closing track is another interesting thing. Such a procedure has been encountered in the past on other releases by various bands, but it still seems to me an interesting touch. Vocally, we have a lot of distorted screeching here, which no one can decipher without the lyrics in hand. Only what do we need lyrics for when ADATI uses his native tongue.
All in all, material worthy of attention, but also some convincing of the guitar work. This element will probably be perceived differently by everyone. After all, it’s music, not the hard rules of mathematics. I, for my part, recommend it, because it is worth giving ADATI a chance.
Tracklist:
1. Pengabdian I
2. Pengabdian II
3. Pengabdian III
4. Pengabdian IV
5. Pengabdian V
6. Pengabdian VI
Band:
https://adati.bandcamp.com/
Label:
https://asrarlabel.com/
https://www.instagram.com/asrar_records/
Autor: W.