DEAD VOID – Volatile Forms

CD / vinyl, Dark Descent Records / Me Saco un Ojo Records, album 2022
(English translation below)

Debiutancki album Duńczyków to fantastyczne połączenie Death i Doom Metalu. Można już było zaobserwować potencjał zespołu na ich pierwszym demo, ale to co zostało zaprezentowane na ‘Violate Forms’ przeszło moje oczekiwania. Pięć utworów trwających bez sekundy czterdzieści cztery minuty to smoliste granie, nie z rzadka powolne i przechodzące w szybsze uderzenia masakrujące nie mniej skutecznie.

Death / Doom Metal autorstwa DEAD VOID to skondensowany fetor, bagnista euforia szaleństwa. Atmosfera ohydnego grzęzawiska wjeżdża jeszcze mocniej przez elementy napiętnowane abominacją, jakimś groteskowym wynaturzeniem. Całokształt muzycznej materii jest wyraźnie nakreślony przez Death / Doom stylistyczne aranżacje. Niskie, cholernie niskie brzmienie natychmiastowo przywołuje jako skojarzenie legendarny Winter z albumem ‘Into Darkness’. Na szczęście, nie jest to ślepa kopia debiutu Amerykanów, ponieważ DEAD VOID wyraźnie kreuje tu swój styl i pomysły na ciężar absolutny i pieprzoną duchotę. Pewnie, na upartego można się tu jeszcze doszukać chociażby Grave Upheaval czy bardziej opresyjnych dźwięków w stylu Mitochondrion czy choćby Deathspell Omega, ale chyba nie w tym rzecz (szczególnie, gdy ‘Volatile Forms’ słucha się aż tak dobrze!). Absolutnie chory ciężar. A wszystko zawarte w jakże zjadliwej formie dla słuchacza. Tego albumu słucha się na raz, na przysłowiowym bezdechu.

Połączenie ciężaru, niskiego brzmienia oraz pojawiających się czasami smutnych melodii robi ciekawe wrażenie. Niby nic nowego, a jednak. Dochodzą do tego przełamania w postaci szybkich fragmentów utworów, absolutnie maniakalne i wyrywające słuchacza z ów MARTWEJ PUSTKI. Album ma przygnębiającą atmosferę – nie mylcie jednak takowej ze smutkiem. Tutaj z każdego riffu śmierdzi stęchlizną otwartych grobowców, album jest synonimem fizycznego stanu śmierci. Gitarowe smaczki, które pomimo prostoty utworów, pojawiają się tu i ówdzie wraz z solówkami, wplatają jeszcze więcej tajemniczości w ta muzykę. Tajemniczości i lęku.
Instrumenty dudnią niskim strojem. Wokale są oszczędne w swej formie, wszakże pojawią się i niespodzianki jak chociażby krzyk na wysokim rejestrze w odróżnieniu od growli. DEAD VOID dokonali albumu, stworzyli muzykę silnie wciągającą, a zarazem oszczędną w środkach przekazu. Intryguje, hipnotyzuje i przeraża jednocześnie. Debiut potwór, absolutnie wielki album!

(English version)

The Danes’ debut album is a fantastic combination of Death and Doom Metal. You could already see the band’s potential on their first demo, but what was presented on 'Violate Forms’ exceeded my expectations. Five tracks lasting forty-four minutes without a second are tarry playing, not infrequently slow and transitioning into faster pounding massacres no less effectively.

Death / Doom Metal by DEAD VOID is a condensed fetor, a swampy euphoria of madness. The atmosphere of a hideous bog rides in even more strongly through elements stigmatized with abomination, some grotesque aberration. The overall musical matter is clearly outlined by Death / Doom stylistic arrangements. The low, sickly sound immediately evokes the legendary Winter with its 'Into Darkness’ album as an association. Fortunately, it’s not a blind copy of the Americans’ debut, as DEAD VOID clearly create their style and ideas of absolute weight and fucking eeriness here. Sure, if you’re stubborn, you can still find at least Grave Upheaval or more oppressive sounds in the style of Mitochondrion or even Deathspell Omega, but that’s probably not the point (especially when 'Volatile Forms’ listens that well!). An absolutely sick heaviness. And all contained in what a virulent form for the listener. This album is listened to all at once, in the proverbial breathlessness.

The combination of heaviness, low sound and sometimes sad melodies that appear makes an interesting impression. Seemingly nothing new, and yet. There are also breakthroughs in the form of fast fragments of songs, absolutely manic and pulling the listener out of what the band’s name is – Dead Void. The album has a despondent atmosphere – but don’t confuse such with sorrow. Here from every riff reeks of musty open tombs, the album is synonymous with the physical state of death. The guitar flavors, which, despite the simplicity of the songs, appear here and there along with solos, infuse even more mystery into this music. Mystery and fear.
The instruments rumble in low tuning. The vocals are sparing in their form, after all, there will be surprises as well, such as screaming in the high register as opposed to growls. DEAD VOID have made the album, created music that is strongly engaging, yet sparing in its means. It intrigues, hypnotizes and scares at the same time. A monster debut, an absolutely great album!

Tracklist:
1. Atrophy
2. Entrails of Chaos
3. Sadistic Mind
4. The Reptilian Drive
5. Perpetually Circling the Void

Band:
https://deadvoid.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/TheDeadVoid/
https://www.instagram.com/dead.void_/

Label:
http://www.mesacounojo.com/
https://www.instagram.com/mesacounojo/
https://www.facebook.com/mesacounojo/
https://mesacounojo.bandcamp.com/
http://www.darkdescentrecords.com/
https://www.instagram.com/darkdescentrecords/
http://darkdescentrecords.bandcamp.com/
http://www.facebook.com/DarkDescentRecords

Autor: W.