WRAITH – Demo I
20 grudnia, 2022
Cassette, Dismal Ruin, demo 2019
(English translation below)
Mamy tu projekt nieznanego pochodzenia, brak kontaktu, wydawnictwo w ścisłym limicie 25 kaset. Na dodatek już wyprzedane. W dużej ilości przypadków tego typu limitów, w sumie się nie dziwię, bo muzyka często zahacza o kompletną kakofonię i impotencję twórczą. Doświadczamy takich ewenementów jak nierówno zaprogramowany automat, wokale chamsko przesterowane, riffy (o ile można o takowych mówić) to najczęściej trzy przewijające się i jałowe do bólu popłuczyny Darkthrone czy Burzum. Co gorsza, ktoś to wydaje, a dramatem jest fakt, kupowania tego typu syfu. Fukk, miało być do rzeczy… Więc niech te kilka zdań posłuży jako wstęp.
W przypadku WRAITH mamy zupełnie inną historię. Owszem, muzycznie to nadal mocno hałaśliwy, surowy Black Metal bez jakiejkolwiek uładzonej polerki dźwiękowej. Przede wszystkim, na duży plus zasługuje wykreowana aura. Totalna, nieprzenikniona noc! Absolutna żądza krwi, absolutna choroba istnienia. Zacznijmy od tego, że mamy tu do czynienia z automatem perkusyjnym, który piekielnie daje rade! Jest dość skrzętnie ukryty pod wizgiem gitar i szaleńczego wokalu i chyba w tym tkwi cały szkopuł. Jego „sztuczne” brzmienie nie uderza słuchacza wprost, ale jest dobrze zasłonięte pozostałymi dźwiękami. Jednakże, z drugiej strony, jest on na tyle wyraźny by być łatwym do zauważenia w kompozycjach WRAITH. Idąc dalej, gitary. Aranżacje riffów są ciekawe i z pewnością można wychwycić ciekawe patenty. Owszem, większość to dość prymitywne granie. Aczkolwiek, tu chyba również leży potencjał WRAITH. Zamiast podania wszystkiego wprost, sięgnięto po surowiznę, która zmusza słuchacza do wyłapywania poszczególnych elementów szaleństwa i układania ich w całość. Wszystko to układa się w mglistą ciemność, osacza dźwiękiem, pcha w totalny obłęd. Wokalnie mamy tu do czynienia z Black Metalowym skrzekiem, charakternym, ale również wypełnionym bólem i aberracją człowieczeństwa.
(English version)
Here we have a project of unknown origin, no contact, released in a strict limit of 25 cassettes. On top of that, it’s already sold out. In a large number of cases of such limits, the music often becomes hooked on complete cacophony and creative impotence. We experience such rarities as unevenly programmed automation, boorishly distorted vocals, riffs (if one can speak of such) are usually three recurring and barren to the point of painful Darkthrone or Burzum washouts. What’s worse, someone is releasing it, and the drama is, buying this kind of crap. Fukk, it was supposed to be to the point…. So let these few sentences serve as an introduction.
In the case of WRAITH, we have a completely different story. Yes, musically, it’s still heavily noisy, raw Black Metal without any sort of pared-down sonic polish. Above all, the aura created deserves a big plus. Total, impenetrable night! Absolute bloodlust, absolute disease of existence. Let’s start with the fact that we’re dealing here with a drum machine that gives a hell of a performance! It’s quite obliquely hidden under the visage of guitars and frantic vocals, and I guess that’s the whole point. Its „artificial” sound does not hit the listener directly, but is well covered up by the other sounds. However, on the other hand, it is distinct enough to be easy to notice in WRAITH’s compositions. Moving on, the guitars. The arrangements of the riffs are interesting and one can certainly pick up interesting patents. Yes, most of it is quite primitive playing. Yet, I guess this is also where WRAITH’s potential lies. Instead of giving everything straightforwardly, they went for rawness, which forces the listener to catch individual elements of madness and put them together. Everything is laid out in a hazy darkness, entrapping the sound, pushing it into total madness. Vocally we are dealing here with Black Metal screeches, characterful, but also filled with pain and aberration of humanity.
Tracklist:
1.Intro
2.Draped in Shrouds Diseased
3.Serpentine Crown
4.Dead Eyes Beheld
Band:
none
Label:
https://dismalruin.bandcamp.com/
https://dismalruin.bigcartel.com/
Autor: W.