HAUNTED CENOTAPH – Haunted Cenotaph

CD, Fallen Temple, EP 2019
(English translation below)

Przypadkowe odkrycia z czeluści podziemia wchodzą bodajże najlepiej. Szczerze powiedziawszy, zwlekałem z zaznajomieniem się z tym materiałem. Nie dość, że na stosach tzw. „do odsłuchu” zalega ponad 350 pozycji, to dodatkowo kolejne w drodze. Obsesja? Oczywiście, ale ja tu nie o tym chciałem. W końcu jednak nadszedł dzień by włożyć CD do odtwarzacza i dać się wciągnąć do nawiedzonego grobowca. W zinach czy blogach recenzenckich spotkałem się z pochlebnymi opiniami, więc pełen optymizmu przystąpiłem do plądrowania tejże krypty.

Z jednym zdecydowanie się trzeba zgodzić – wpływy Hellhammer, o których chyba każdy recenzent pisał, są nader wyraźne. A mnie to pasuje, poniekąd, bo idiotyzm wskrzeszania tego zespołu dla pieniędzy i koncertowania to jawna kpina. Nie wspomnę już o upośledzeniu, bo inaczej nie mogę nazwać wypowiedzi T. Warriora odnośnie muzyki, sceny i sprzeczności jakie płyna z jego pokrętnych dywagacji. Dorzuciłbym tu jeszcze starego Samaela, a reszta to już warsztat i pomysły tej czwórki psycholi. Podkreślić należy zdecydowanie fakt, że wpływy te, są jedynie inspiracjami. Doom / Death Metal, który leniwie wypływa z głośników niczym mgła nad rozkopanym grobem, to czysty archaizm. Tu nie może być mowy o jakimkolwiek technicznym graniu, na łamaniu paluchów w każdym riffie, nie i basta! Ta muzyka ma właśnie kreować atmosferę grozy, poniekąd i przerażać. Wchodząc w świat HAUNTED CENOTAPH stajesz oko w oko z twórczością Lovecrafta, jego mity ożywają, a horror wraz z obłędem dopiero się ma zacząć. W sumie skoro wspomnieliśmy sobie o wpływach, osobiście dorzuciłbym tu jeszcze Necrophagię. Wolne wałkowanie gniecie umysł, dusi z premedytacją. Podoba mi się wrzucenie utworu, tj. „Into the Realm of Thanatos”, który jest dynamiczny i szybszy od reszty (oczywiście w środku mamy już ponownie smoliście wolne partie) – pokazuje, że zespół spokojnie poradziłby sobie na szybszych rejestrach. Brzmienie gitar, wliczając w to bas, to pieprzone arcydzieło. Stłamszone, ohydne, niby pozbawione tego uderzenia i mocy, ale jaką one tworzą aurę! Fukkkk!!! Co do basu, to podoba mi się, że mimo iż nie jest bardzo mocno zaznaczony w finalnym masterze, to i tak słychać jego linie. Konkludując, to brzmienie „Haunted Cenotaph” jako całości, jest mocno old schoolowe. Słychać, że horda nie pieprzy się w cudowanie w studiu, ot, ma być brud i piwnice grobowca. Dodatkową robotę, to już tak na zakończenie, robią tu wokale. Growle, krzyczane frazy i te spotęgowane echem (czy jak to nazwać?) sporadyczne ryki – fukkkkk!!!!

Jak mniemam, gdyby tylko mógł, to sam Lovecraft byłby wielce rad, słysząc taką interpretację swojej twórczości. Jeden wielki, ohydny, przyczajony w cieniu horror.

(English translation)

Accidental discoveries from the depths of the underground enter perhaps best. To be honest, I’ve procrastinated familiarizing myself with this material. Not only is there more than 350 items languishing in the stacks of so-called „to be listened to,” but additionally more on the way. Obsession? Of course, but that’s not what I wanted to talk about here. Nevertheless, the day has finally come to put a CD in the player and let myself be drawn into the haunted tomb. I encountered complimentary reviews in zines or review blogs, so full of optimism I proceeded to plunder this crypt.

One thing you definitely have to agree with – the Hellhammer influence, which I think every reviewer wrote about, is overt. And I’m okay with that, in a way, because the idiocy of resurrecting this band for money and touring is an outright mockery. Not to mention the retardation, because otherwise I can’t call T. Warrior’s statements regarding the music, the scene and the contradictions that flow from his twisted divagations. I would add here the old Samael, and the rest is the workshop and ideas of these four psychos. It should definitely be emphasized that these influences, are only inspirations. Doom / Death Metal, which lazily flows out of the speakers like fog over a dug-up grave, is pure archaism. Here there can be no question of any technical playing, on breaking fingers in every riff, no. This music is just to create an atmosphere of horror, in a way, and to frighten. When you enter the world of HAUNTED CENOTAPH you come face to face with Lovecraft’s work, his myths come to life, and the horror along with the madness is just about to begin. All in all, since we mentioned influences to each other, I would personally throw in Necrophagia here. The slow rolling crushes the mind, suffocating it deliberately. I like the throw-in track, i.e. „Into the Realm of Thanatos”, which is dynamic and faster than the rest (of course, in the middle we already have tarry slow parts again) – it shows that the band could calmly handle faster registers. The sound of the guitars, including the bass, is a fucking masterpiece. Stifled, hideous, seemingly devoid of that punch and power, but what an aura they create! Fukkkk!!! As for the bass, I like that even though it’s not very prominent in the final master, you can still hear its lines. In conclusion, it’s the sound of „Haunted Cenotaph” as a whole that is heavily old school. You can hear that the horde doesn’t screw around with miracles in the studio, just that it’s supposed to be dirt and tomb cellars. An additional job, this is to conclude, is done here by the vocals. Growls, shouted phrases and those amplified echoed (or what to call it?) occasional roars – fukkkkk!!!!

As I believe Lovecraft himself would be greatly pleased to hear such an interpretation of his work, if he could. One big, hideous, lurking in the shadows horror.

Tracklist:
1.At the Gates of R’lyeh
2.Haunted Cenotaph
3.Into the Realm of Thanatos
4.Rites of the Undead
5.March of the Damned

Band:
https://hauntedcenotaph.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/Haunted-Cenotaph-150906512232754/

Label:
http://www.fallentemple.pl/
https://www.facebook.com/fallentemple666/
https://fallentemple.bandcamp.com/

Autor: W.