RAGNAROK – Non Debellicata
18 października, 2022
CD / vinyl, Agonia Records, album 2019
(English translation below)
Dziewiąty album Norwegów został wydany w listopadzie tego roku przez rodzimą Agonia Records. I tak jak pierwsze cztery albumy hordy są dla mnie absolutnym musem z ich dyskografii, tak potem bywało różnie. Nie zmienia to jednak faktu, że zespół cenię sobie wysoko, chociażby za jego wczesny dorobek. A skoro jestem przy temacie ich wydawnictw, to kompletnie nie mogę przebrnąć przez poprzedniczkę „Non Debellicata”, czyli „Psychopathology”. Nie żeby był to słaby album, bo takowym nie jest, ale zupełnie nie pasuje mi tutaj logo RAGNAROK. Album brzmi niczym by wyszedł spod innego pióra twórcy, ale to tylko moja opinia. Wróćmy jednak do najnowszego dzieła Jontho i spółki. W dalszej części szczegóły z odsłuchu dziewiątego albumu Norwegów.
Nie da się zaprzeczyć, że obecne oblicze muzyczne hordy, to już zgoła inne granie niż to miało miejsce na pierwszych albumach. Owszem, nawet wracając w porównaniu do wspomnianych czterech pierwszych opusów, nawet wtedy zespół prezentował inne oblicza. Początkowe, które przepełnione sporą ilością surowych melodii, kontrastowało z pojawiającymi się klawiszami. Od trzeciego albumu RAGNAROK uderzył w bardziej bezpośrednie, wręcz archaiczne brzmienie ponownie wypełnione liniami melodycznymi gitar. Po „Diabolical Age” nadszedł „In Nomine Sathanas” a wraz z nim zaczęła się ewolucja struktur i muzyki Norwegów. Dlaczego o tym wspominam? Otóż powód jest jeden. Wydaje mi się, że „Non Debellicata” to pewnego rodzaju zwrot ku starszemu obliczu zespołu. Nic by na to nie wskazywało, a szczególnie brzmienie, które jest dość klarowne, ale w gitarach nie zabrakło tej kapki brudu. Struktury utworów w dużej mierze opierają się na riffach gitar i odnoszę wrażenie, że to one są tu, wespół z wokalem, motorem napędowym albumu. Sporo tu melodyjności, ale jest ona poniekąd podana w dość mocny sposób. Porzucono budowanie klimatu, jest za to bezpośredniość i duszna atmosfera. I owszem, sporo w tych riffach nawiązań do choćby takiego „Diabolical Age”, ale w przypadku „Non Debellicata” mamy do czynienia z bezceremonialną niedwuznacznością – jest mocno, a riffy wręcz siłą kotłują się jeden za drugim w głowie. Konstrukcje są bardziej zdecydowane, kładą większy nacisk na grę tremolo. A wokół niej uczestniczymy w konkretnym bombardowaniu perkusji. Świetne partie, które nie absorbują uwagi ponad partie gitar, a jedynie współpracują z resztą instrumentów. Doświadczymy sporej ilości blastów, ale też i wolnych / średnich partii. Sposób zarejestrowania gitary basowej to po prostu kunszt – słyszalne wyraźnie w tle, budująca dynamikę a jednocześnie w niemalże idealnej symbiozie z resztą. I wokale. Jontho świetnie się wpasował w atmosferę albumu. Jego Black Metalowe wrzaski niesione na riffach… cholera aż ciężko to opisać. Najzwyczajniej świetnie.
Mam cichą nadzieję, że tym albumem RAGNAROK wraca na właściwy tor w swojej dyskografii po dość dziwnym „Psychopathology”. Zapewne takie kunsztowne wydawnictwa jak „Arising Realm” czy „Diabolical Age” pozostaną niedoścignione w swojej klasie, ale „Non Debellicata” to również bardzo dobry album. Album, po który warto i wręcz należy sięgnąć by go mieć w prywatnych zbiorach.
(English version)
The Norwegians’ ninth album was released this November by Agonia Records. And just as the first four horde albums are for me absolute must-haves from their discography, thereafter things have been different. Nevertheless, this does not change the fact that I value the band highly, if only for their early output. And while I’m on the subject of their releases, I completely can’t get over the predecessor to „Non Debellicata”, namely „Psychopathology”. Not that it’s a weak album, because it’s not, but the RAGNAROK logo completely doesn’t fit me here. The album sounds like it came out from another artist’s pen, but this is just my opinion. Nevertheless, let’s return to the latest work by Jontho and company. What follows are details from listening to the Norwegians’ ninth album.
There’s no denying that the current musical face of the horde is already quite different from the first albums. Yes, even going back in comparison to the mentioned first four opuses, even then the band presented different faces. The initial one, which was filled with a fair amount of raw melodies, contrasted with the emerging keyboards. From the third album onward, RAGNAROK hit a more direct, almost archaic sound again filled with melodic guitar lines. After „Diabolical Age” came „In Nomine Sathanas” and with it began the evolution of the Norwegians’ structures and music. Why do I mention this? Well, the reason is one. It seems to me that „Non Debellicata” is a kind of turn to the older face of the band. Nothing would indicate that, especially the sound, which is quite clear, but the guitars did not lack that drip of dirt. The song structures rely heavily on guitar riffs, and I get the impression that they are the driving force behind the album here, along with the vocals. There’s a lot of melodiousness here, but it’s kind of served up in a rather strong way. Ambience building has been abandoned, there is instead immediacy and a sultry atmosphere. And yes, there are a lot of references in these riffs to such as „Diabolical Age”, but in the case of „Non Debellicata” there is an unceremonious ambiguity – it’s strong, and the riffs even forcibly boil one after another in the head. The structures are more decisive, putting more emphasis on tremolo playing. Meanwhile, around it we participate in a definite bombardment of drumming. Great parts that do not absorb attention above the guitar parts, but only cooperate with the rest of the instruments. We experience quite a lot of blasts, but also slow / medium parts. The way the bass guitar is recorded is simply artistry – audible clearly in the background, building dynamics and yet in almost perfect symbiosis with the rest. Then there are the vocals. Jontho fit perfectly into the atmosphere of the album. His Black Metal screams carried on the riffs…. damn all it’ hard to describe. Most simply great.
I quietly hope that with this album RAGNAROK is getting back on track in their discography after the rather strange „Psychopathology”. Arguably, such artful releases as „Arising Realm” and „Diabolical Age” will remain unmatched in their class, but „Non Debellicata” is likewise a very good album. An album that is worth and even should be reached for in order to have it in one’s personal collection.
Tracklist:
1.Non Debellicata
2.Chapel of Shadows
3.Sanctimoneous
4.Bestial Emptiness
5.Nemesis
6.The Great Destroyer
7.Gerasene Demoniac
8.The Gospel of Judas Iscariot
9.Jonestown Lullaby
10.Asphyxiation
Band:
https://www.facebook.com/ragnarokofficial
http://www.ragnarokhorde.com/
Label:
https://facebook.com/agoniarecords
https://agoniarecords.bandcamp.com/
https://www.agoniarecords.com/
Autor: W.