THE CHASM – The Scars of a Lost Reflective Shadow

Lux Inframundis Productions, album 2022
(English translation below)

Duet, który działa w podziemiu już od 1992, wydał właśnie swój dziewiąty album. Informacja ta wyskoczyła mi zupełnie przypadkowo i przyznam się, że od razu wykorzystałem link do Bandcamp zespołu celem posłuchania muzyki. To co usłyszałem rozwaliło mnie totalnie potwierdzając tym samym że zespół jest w znakomitej formie. Być może nie wydają regularnie co roku kolejnych wydawnictw, ale to co się ukazuje jest absolutną potęgą.

Meksykanie przyzwyczaili mnie już do rozwoju materii muzycznej i tym samym spodziewałem się mocno przestronnego Death Metalu o rozwiniętych strukturach utworów lecz nie pozbawionych diabelstwa. Sama muzyka ma znamiona kosmicznej atmosfery schowanej pod całunem starożytnych mitów. Utwory oscylują w okolicach pięciu minut i wydawać by się mogło, że za dużo pomysłów się tu nie zmieści (chyba, że grasz w Brutal Death Metalowej stylistyce). W przypadku THE CHASM, pomimo że nie ma tu zawrotnych zmian w poszczególnych utworach, to niejeden z was będzie zaskoczony z jaką sprawnością, niesamowitą płynnością i świetnymi pomysłami będziemy mieli okazję się zmierzyć. Przede wszystkim uderza w zmysły owa przestrzeń utworów, a z drugiej strony zauważymy jak niemal hermetycznie te utwory są zamknięte. Odnoszę wrażenie, że w przypadku Meksykan najmniejsza cegiełka w utworze więcej, jakakolwiek zmiana lub ponowne powtórzenie riffu i te utwory byłby zupełnie inne, zostały by obdarte ze swej pierwotnej magii. Oczywiście, biorąc tą kwestię na logikę, każdy utwór zmieniony w jakikolwiek sposób jest już zupełnie inną kompozycją. Są jednak takie, które można rozwijać w nieskończoność z powodu ich niedoskonałości, a są takie jak w przypadku THE CHASM, gdy nie ma żadnej potrzeby zmian a utwór sam w sobie jest już dziełem zamkniętym. Archaizm, który przechodzi w przepastną przestrzeń i jest nie do okiełznania. Meksykanie otwierają portal do podziemnych światów, do kompletnej ciemności i makabrycznych konstelacji – wrogich i odległych. Ścieżki gitar są rozległe, uderzają zarówno mocą jak i melodią przedwiecznych rytuałów. Solowe partie są niesamowite, pełen podziw z mojej strony. To trochę jakbyśmy pozwolili debiutowi Morbid Angel na romans z nieco progresywną przestrzenią lub obcowanie z przestrzenią pozaziemską. Wokale są po prostu genialne. Growle te, o nieco chrapowatej manierze, są najzwyczajniej rozpoznawalne i charakterne. Co warte nadto odnotowania, to fakt, że wokale nie zostały wypuszczone mocno na przody muzyki, a zostały bardziej wplecione w całość dźwięków. Do całości dochodzi jeszcze temat efektów i wykorzystania klawiszy celem budowania złowrogiej aury, a podkreślę to, potrafią to znakomicie. Perkusja to kunszt sam w sobie – masa różnych wypełnień, przejść, podwójnej stopy czy całego szpaleru wykorzystania blach. Te bogactwo dźwięków, również jak w przypadku pozostałych składowych albumu, nie jest podana w przesadny sposób a umiarkowany i wymagający skupienia i wyłapania smaczków.

Nie mogło być inaczej. Dziewiąty album THE CHASM to absolutny potwór kompozycyjny. To pokaz kunsztu bez popisów. Jest to również pokaz jak wiele można osiągnąć w podziemiu w swej konsekwencji działania i zaraz jak bardzo można rozwijać własny styl nie wychodząc tym samym poza ramy Death Metalu. Świetny album. Teraz trzeba tylko czekać na nośniki fizyczne.

(English version)

The duo, who have been active in the underground since 1992, have just released their ninth album. This information jumped out at me by chance and I must admit that I immediately hopped on Bandcamp to listen to the music. What I heard blew me away confirming that the band is in great shape. Maybe they don’t release regularly every year, but what they do release is an absolute powerhouse.

The Mexicans have already accustomed me to the development of their musical matter and thus I expected a very spacious Death Metal with developed song structures but not devilishness. The music itself has a cosmic atmosphere hidden under the shroud of ancient myths. The songs oscillate around five minutes and it may seem that you can’t fit too many ideas in here (unless you play in Brutal Death Metal style). In the case of THE CHASM, despite the fact that there are no dizzying changes in the individual tracks, many of you will be surprised with what skill, incredible flow and great ideas you will be confronted with. First of all, the space of the tracks strikes your senses, and on the other hand you will notice how almost hermetically closed these tracks are. I have an impression that in case of Mexicans the smallest piece more, any change or repetition of a riff and these songs would be completely different, they would be stripped of their original magic. Of course, taking this issue to its logical conclusion, any song altered in any way is already a completely different composition. However, there are some that can be developed indefinitely because of their imperfections, and there are some, like THE CHASM, where there is no need to change at all and the piece itself is already a closed work. An archaism that passes into an abyssal space and is untamed. The Mexicans open a portal to underground worlds, to complete darkness and macabre constellations – hostile and distant. The guitar tracks are sprawling, striking with both the power and melody of foreboding rituals. The solo parts are amazing, full admiration on my part. It’s a bit like letting Morbid Angel’s debut album romance with a bit of progressive outer space or communing with extraterrestrial dimensions. The vocals are simply brilliant. These growls, with a somewhat scratchy manner, are most simply recognizable and characterful. What is worth noticing is the fact that the vocals were not placed in the front of the music, but were woven into the overall sound. Adding to the whole is the theme of effects and the use of keyboards to build an ominous aura, and let me emphasize, they can do it brilliantly. The drumming is a craft in itself – a mass of different fills, transitions, double footing or a whole barrage of cymbals use. This richness of sounds, also as in case of the other components of the album, is not given in an exaggerated way but in a moderate one, requiring concentration and catching the details.

It could not be otherwise. The ninth album of THE CHASM is an absolute compositional monster. It is a show of artistry without showing off. It also shows how much can be achieved in the underground in its consistency and at the same time how much you can develop your own style without leaving the Death Metal framework. Great album. Now we just have to wait for the physical formats.

Tracklist:
1. Return of the End (The Ancient Spirit that Makes me Aware)
2. A Keen but Empty Sight
3. Spectre of the Arcane Cognition
4. An Occult Gift Responds
5. The Constellations Stagger
6. A Chronicle from the Parallel World
7. The Paths that Led to the Abysm
8. The Nightfall Ills with Deathly Symbols
9. The Funeral Cortege:Sepulchre:/Final Flight of the Hateful Raven/Portal to the Isolated Domain

Band:
https://luxinframundisproductions.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/pages/The-Chasm/56774370418
https://www.instagram.com/thechasmband/

Label:
http://www.luxinframundis.com/
https://luxinframundisproductions.bandcamp.com/

Autor: W.