13th Moon – Putridarium
5 maja, 2022
Vinyl, Triangulum Ignis, EP 2021
(English translation below)
Mijają niemal dwa miesiące od wydania najnowszej EPki 13TH MOON i mam wrażenie, że wydawnictwo jakby nie zostało zauważone. Być może się mylę, bo nieszczególnie śledzę webziny z informacjami o nowych wydawnictwach czy też inne strony trudniące się opisywaniem materiałów. Nie rzuciła mi sie w oczy nigdzie zapowiedź tej EPki, a tym bardziej nie zagrzmiało od dziesiątek recenzji. Dziwna sytuacja, ale tak jak wspomniałem, zapewne przeoczyłem informacje o „Putridarium”. Katalończycy są znani w odpowiednich kręgach maniaków i jakiekolwiek rozpisywanie się o ich dorobku uważam za zbędne.
Trzeba przyznać, że 13TH MOON rozkochali się w wydawaniu mniejszych wydawnictw. Człowiek czeka od 2014 roku na pełen materiał, następcę genialnego „Abhorrece of Light” i doczekać się nie może. Co zatem znajdziemy na „Putridarium”? Już odpowiadam, otóz jest to szesnasto i pół minutowy rytuał. To, w jaki sposób została tu przywołana aura śmierci, jak ożywają z każdym dźwiękiem bóstwa chtoniczne, jest cholernie trudne do opisania. Wydaje mi się, że aby każdy w pełni doświadczył majestatu i zrozumienia tej muzyki, należy zaszyć się samemu w pomieszczeniu i zupełnie odciąć od zewnętrznych bodźców. Przy migoczącym świetle świecy, w oparach kadzidła. Gdyby jednak wykluczyć przekazaną atmosferę wraz z warstwą liryczną (genialny tekst!!!) mamy tu jeden utwór, który powoli i wręcz mozolnie sączy się z głośników odsłaniając niespiesznie swoje tajemnice. Są tu szybsze partie, jest też sporo wolniejszych oraz stricte rytualne meritum utworu. Nieco ambientowe z elementami grozy i bębnami zapomnianych obrządków – dla mnie to punkt zwrotny utworu. Spory nacisk nałożono na atmosferę nawet w samej konstrukcji utworu. Z riffów wylewa się absolutna zgnilizna, rozkład i wijące się larwy robactwa. Coś wspaniałego! Niski strój gitar tylko potęguje głębię przekazu. Grobowy, pełen pleśni mrok coraz gęściej zaczyna zalegać w umyśle słuchacza. Nawet ta uboga solówka w drugiej części utworu aż syczy od bluźnierczych emanacji oparów dekompozycji. Cały materiał został okraszony bardzo organicznym brzmieniem i trzeba przyznać, że to ma spory wpływ na percepcje słuchającego „Putridarium”. Bardzo dużym plusem są tu również wokale – złowrogie, ponure. Do tego dochodzą melodeklamacje, podniosłe czyste wokalizy oraz tajemnicze odgłosy nieco kojarzące się z zawodzącymi wiedźmami pod sam koniec utworu. A fragment utworu w którym słychać samą gitarę basową i perkusję, które to toczą się powolnie… FUKK! Kupujcie bez zastanowienia!
(English version)
It’s been almost two months since the release of the latest 13TH MOON EP and I have an impression that the release seems to have gone unnoticed. Maybe I’m wrong, because I don’t really follow webzines with information about new releases or other sites specialized in describing music. I haven’t noticed any announcement of this EP, and even less I haven’t read dozens of reviews. Strange situation, but as I mentioned, I probably missed the information about „Putridarium”. The Catalonians are well known in the relevant circles of maniacs and I find any description of their output unnecessary.
One must admit that 13TH MOON have indulged in releasing smaller releases. Man has been waiting since 2014 for a full-length material, the successor to the brilliant „Abhorrece of Light” and is unable to await the next one. So what can we find on „Putridarium”? I’ m going to answer now, it’s a sixteen and a half minutes long ritual. The way in which the aura of death was evoked here, how the chthonic deities come alive with every sound, is damn hard to describe. It seems to me that in order to fully experience the majesty and understanding of this music, one should hole up alone in a room and completely cut off from external sources. By the flickering light of a candle, in the fumes of incense. However, if we exclude the conveyed atmosphere together with the lyrical layer (brilliant lyrics!!!) we have here one track, which slowly and almost laboriously oozes from the speakers, uncovering its secrets unhurriedly. There are faster parts, a lot of slower ones and strictly ritualistic essence of the track. A bit ambient with elements of horror and drums of forgotten rites – for me it’s the turning point of the track. A lot of emphasis is put on the atmosphere even in the construction of the track itself. Absolute rot, decay and writhing vermin larvae pour out of the riffs. Something wonderful! The low tuning of the guitars only enhances the depth of the message. Sepulchral, full of mouldy darkness starts to settle in the listener’s mind more and more. Even the poor solo in the second part of the track hisses with blasphemous emanations of decomposition fumes. The whole material is enriched with a very organic sound and I must admit that it has a significant impact on the perception of „Putridarium” listener. Vocals are also a big plus here – ominous, gloomy. There are also melodeclamations, solemn clean vocalizations and mysterious sounds a bit like wailing witches at the very end of the track. And the part of the song where you can hear just the bass guitar and drums rolling slowly…. FUKK! Buy it without hesitation!
Tracklist:
1. Putridarium
Band:
https://www.facebook.com/pages/13th-Moon/553037841387465
Label:
http://www.triangulumignis.com/
https://triangulumignis.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/triangulumignis
Autor: W.