BLACK MAGIC RITES – Psychocoven
17 lutego, 2022
CD, self-released, album 2020
(English translation below)
Za oknem barowa pogoda i aż chciałoby się wypić coś mocniejszego na poprawę nastroju, na szczęście nie tylko procentowe napoje potrafią poprawić nastrój. Pod ręką mam debiutancką płytę rodzimego BLACK MAGIC RITES, który wyraźnie skupia się na kreowaniu mieszanki doom / stoner metalu. Sama nazwa raczej nic mi nie mówiła, ale gdy spojrzałem na skład, to od razu pomyślałem sobie, że będzie to potężny zastrzyk metalowych dźwięków na wysokim poziomie, ponieważ trzon tego zespołu tworzy dwóch muzyków: Marcel Łękawa i Michał Kiełbasa, którzy znani są z innych świetnych zespołów i projektów, takich jak: SHINE, USELESS, ATROCITY EXHIBITION czy doskonale łączący pierwiastki industrialne z metalowymi WHALESONG. Kapela ta narodziła się w 2019 roku, a debiutancki krążek ujrzał światło dzienne rok później.
Czarna magia mną zawładnęła, od pierwszych dźwięków Psychocoven. Na krążku tym znalazło się siedem utworów, które trwają blisko trzydzieści dziewięć minut. Muzyka ta, to alchemiczna mieszanka psychodelicznego doom metalu i stoner metalu, która hipnotyzuje i chwyta z całą swoją siłą za gardło i wciąga w te chore dźwięki. Jak się za pewne domyślacie tempa nie są tu za szybkie, jak przystało na doom metalowe brzmienia, za to ciężar zbliża się do walców rozgniatających wszystko w pył i krwawą miazgę na swej drodze. Produkcja jest na wysokim poziomie i z łatwością można wychwycić każdy dźwięk. Najlepiej wyszły tu niskie tony, gdzie wydawałoby się, że zaraz przejdą w kakofoniczne brzęczenie, ale jednak nic takiego się nie dzieje, wszystko brzmi tak, jak powinno. Gitary uwodzą mrocznymi, powolnymi riffami, które wchłaniają się w organizm, niczym toksyczne opary, sprawiając że aż chce się oddychać powietrzem przesiąkniętym metalowym brzmieniem. Bas dokłada ciężaru do gitarowych kompozycji, pozostając wyraźnie słyszalnym instrumentem, a nie przeciętnym tłem, jakie niestety zdarza się niektórym muzykom. Perkusja, chociaż również świetnie odnajdująca się w wolnych tempach, to potrafi przybrać bardzo gęste brzmienie, niczym poranna mgła na starym cmentarzu. Wokal to czysty krzyk, który brzmi, jak wyrwany z sennego, nieco surrealistycznego wspomnienia. Swoim brzmieniem potrafi wywołać zimny dreszcz emocji na ciele. Aż szkoda, że ten album trwa tak krótko, bo niecałe czterdzieści minut słuchania tych kompozycji upływa zbyt szybko. W tym przypadku nie pozostaje nic innego, jak ponowne odtworzenie płyty. Koniecznie sprawdźcie tę płytę.
(English version)
The weather outside is bar-like and one would like to drink something stronger to improve the mood. Fortunately, not only alcoholic beverages can improve the mood. I have at hand the debut album of my native BLACK MAGIC RITES, which clearly focuses on creating a mixture of doom / stoner metal. The name itself rather didn’t mean anything to me, but when I took a look at the line-up, I immediately thought it would be a powerful injection of metal sounds on a high level, because the core of this band consists of two musicians: Marcel Łękawa and Michał Kiełbasa, who are known from other great bands and projects, such as: SHINE, USELESS, ATROCITY EXHIBITION or perfectly combining industrial elements with metal WHALESONG. This band was born in 2019 and the debut album saw the light of day a year later.
Black magic captured me, from the first sounds of Psychocoven. There are seven tracks on this album, which runs for nearly thirty-nine minutes. This music is an alchemical mixture of psychedelic doom metal and stoner metal, which hypnotizes and grabs you with all its force by the throat and pulls you into these sick sounds. As you may have guessed, the tempos here are not too fast, as befits a doom metal sound, but the heaviness approaches that of a roller crushing everything into dust and a bloody pulp on its way. The production is on a high level and you can easily catch every sound. Low tones are the best here, where it seems that they will immediately turn into a cacophonous buzzing, but nothing like that happens, everything sounds as it should. Guitars seduce with dark, slow riffs, which are absorbed into the body like toxic fumes, making you want to breathe the air soaked with metal sound. Bass adds weight to the guitar compositions, remaining a clearly audible instrument, not an average background, which unfortunately happens to some musicians. The drums, although also great in slow tempos, can take on a very dense sound, like morning fog in an old cemetery. The vocal is a pure scream, which sounds like it was plucked from a dreamy, slightly surrealistic memory. With its sound it can evoke a cold shiver of emotions on the body. It’s a pity that this album lasts so short, because less than forty minutes of listening to these compositions passes too quickly. In this case, there is nothing left but to play the album again. Be sure to check out this album.
Tracklist:
1. Funeral of My Mind
2. Called from the Grave
3. Connecting the Dead
4. Perversions of the Damned
5. Serpent on Her Throat
6. Psychocoven
7. Into the Void
Band:
https://www.facebook.com/blackmagicrites666/
https://blackmagicrites.bandcamp.com/
Autor: P.