HOLY DEATH – Forever Burning Ashes
22 stycznia, 2022
CD, Luciforus Art Productions / Old Temple, album 2001 / 2021
(English translation below)
Nie wiem czy znajdzie się (przynajmniej w Polsce) fan ciężkich brzmień, który nie znałby krakowskiego zespołu HOLY DEATH? Zespół ten, to już legenda metalowej sceny i chociaż od 2007 roku pozostaje nieaktywny, to ciągle ukazują się różne wznowienia ich wydawnictw. To co ostatnio wpadło w moje ręce to już dobrze mi znany krążek Forever Burning Ashes. Niedawno jego wznowieniem zajęła się wytwórnia Old Temple. HOLY DEATH początkowo funkcjonował pod nazwą GLADIATOR co miało miejsce w latach 1989-1993, a następnie już działał pod nazwą obecną. W dyskografii znajdziemy trzy albumy i kilka mniejszych wydawnictw. Przyjrzyjmy się zatem płycie, którą na nowo odświeżono.
Chciałbym powiedzieć, że „Forever Burning Ashes” jest lepszym albumem od „Triumph of Evil” – do której bardzo często powracam, jednak tak nie jest przynajmniej w moim odczuciu. Oczywiście nie oznacza to, że materiał ten jest słaby. Ot po prostu jakoś słabiej do mnie dotarł niż jego długogrający poprzednik. Wznowienie już na pierwszy rzut oka wygląda zupełnie inaczej. Chociaż okładka jest podobna, to pozbawiona jest kolorów, przez co ma bardziej surowy wygląd. Utwory zostały zmniejszone. Z trzynastu na oryginalnym albumie, do siedmiu na wznowieniu. Muzyka, jaką tu wykreowano czerpie bardzo mocno elementy sceny black metalowej z lat osiemdziesiątych i początku dziewięćdziesiątych i świetnie łączy je ze sobą. Materia muzyczna osiąga tu dość spory ciężar, przy czym posiada całkiem dobre, mroczne melodie, które z pewnością zapadną w pamięci nie jednego słuchacza. Słychać tu trochę wpływów thrash metalowych, które całkiem nieźle wpadają w ucho. Riffy gitar są mocno oparte o ciężkie akordy, które miażdżą swoim brzmieniem i niskimi tonami. Kiedy trzeba, to gitara przyspiesza ale nic tu nie jest przesadzone z prędkością. Do tego wszystkiego solówki to bardzo dobre kompozycje, które raz przyciągają melodią, a niekiedy wbijają się w narząd słuchu niczym zimne ostrze przebijające powłoki skórne. Gitara basowa to serce tego zespołu. Dokładnie wypełnia wszelkie możliwe ubytki dźwięku, nadając przyjemnych, ciepłych tonów. Momentami tony schodzą tak nisko, że odnoszę wrażenie, że zaczyna coś dudnić w głośnikach, jednak nie mam z tym żadnego problemu i z niekłamaną przyjemnością pochłaniam te dźwięki. Co do perkusji… za garami zasiada Daren, więc co tu dużo mówić? Od początku do końca słychać wysoki poziom umiejętności muzyka. Miło jest posłuchać wolnych partii uderzeń w bębny, ale jeszcze milej słucha się te szybsze dźwięki z wszelkimi przejściami. Czasami pojawiają się klawisze, za które odpowiada gościnnie występujący Jacek Mielnicki. Wokale to już dość surowa odskocznia od całej reszty dźwięków, która nadaje jeszcze bardziej mrocznego brzmienia. To mocno skrzeczący krzyk, który wydaje się jakby wydobywał się z okaleczonego drzazgami gardła.
Chcociaż nie jest to mój ulubiony album HOLY DEATH to jednak jest on godny polecenia, bo słychać, że w każdym takcie przyłożono się do tych kompozycji z bardzo dużą dokładnością. Tak więc jeżeli jeszcze nie znacie tej płyty, to koniecznie weźcie się za jej przesłuchanie.
(English version)
I don’t know if there is a fan (at least in Poland) of heavy sounds who wouldn’t know the Cracow band HOLY DEATH? This band is already a legend of the metal scene and although it has been inactive since 2007, there are still various reissues of their releases. The one that recently fell into my hands is the well known Forever Burning Ashes CD. Recently it has been re-released by Old Temple label. HOLY DEATH initially functioned under the name GLADIATOR, which took place between 1989-1993, and later on it operated under its current name. In discography we can find three albums and some smaller releases. So let’s take a look at the newly refreshed album.
I would like to say that „Forever Burning Ashes” is a better album than „Triumph of Evil” – to which I return very often, but it is not so, at least in my opinion. Of course it doesn’t mean that the material is lame. It just somehow reached me less than its long-playing predecessor. At first glance, the reissue looks completely different. Although the cover is similar, it is devoid of colors, which gives it a more raw look. The songs have been scaled down. From thirteen on the original album, to seven on the reissue. The music created here draws heavily on elements of the black metal scene from the eighties and early nineties and blends them together very well. The musical matter achieves quite a lot of weight here, but at the same time it has quite good, dark melodies that will surely be remembered by more than one listener. Some thrash metal influences can be heard here, which are quite catchy. Guitar riffs are strongly based on heavy chords, which crush with their sound and low tones. When necessary, the guitars speed up, but nothing is exaggerated with speed. On top of all this, the solos are very good compositions which at times attract you with their melody and at other times pierce into your ear like a cold blade piercing your skin. The bass guitar is the heart of this band. It carefully fills all possible sound gaps, giving pleasant, warm tones. Sometimes the tones go so low that I have an impression that something is starting to rumble in the speakers, but I have no problem with that and I absorb those sounds with unfeigned pleasure. As for the drums… Daren is behind the pots, so what can I say? From the beginning to the end you can hear the high level of musician’s skills. It’s nice to listen to slow drum beats, but it’s even nicer to listen to faster sounds with all the transitions. Sometimes there are some keyboards, for which guest musician Jacek Mielnicki is responsible. Vocals are a rather harsh departure from the rest of sounds, which gives even more dark sound. It’s a heavily screeching scream, which seems to come out of a throat crippled with splinters.
Although it is not my favorite HOLY DEATH album, it is still worth recommending, because you can hear that in each and every bar they put great attention to these compositions. So if you don’t know this album yet, you should definitely give it a listen.
Tracklist:
1. Heaven Torn Apart
2. Flaming Storm
3. Broken Seals
4. Revange
5. Awakening
6. Killed by Death (Motörhead cover)
7. Awakening (Demo ’99)
Band:
none
Label:
http://www.oldtemple.com/
https://oldtemple.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/oldtemplelabel
Autor: P.