DRÅPSNATT – Skelepht

CD, Frostscald Records, album 2012
(English translation below)

W 2016 roku DRÅPSNATT zawiesił działalność na dobre. Osobiście bardzo cenię ten zespół i mimo, że już nie istnieją, często wracam do ich twórczości. Duet ten pochodzi ze Szwecji i jego początki datują się na rok 2005. Zanim doszło do rozwiązania szeregów, Szwedzi nagrali trzy albumy. Każdy z nich na wysokim poziomie, z polotem i masą pomysłów. Trochę to przykre, że masa gównianych ścierwojadów z ledwością potrafiących trzymać gitary nagrywa kolejne bezwartościowe materiały, a zespół pokroju DRÅPSNATT kończy działalność. Na pocieszenie pozostawili nam jako swą spuściznę trzy wspaniałe albumy spod znaku Atmospheric Black Metal.

Trzeci i zarazem ostatni album, to bardzo atmosferyczne granie. Duet wciąga nas w wir wykreowanego świata nakreślonego dźwiękiem w którym to dominują siły Matki Natury wymieszane ze smutkiem i wściekłością. Te dwa ostatnie 'epitety’ można mnożyć na wszelaki sposób i wyciągać z nich pochodne, albowiem śmiem zaryzykować, że nikt nie jest w stanie opisać ogromu ładunku emocjonalnego włożonego w ten materiał. Struktury utworów powalają bogactwem poszczególnych patentów. Brakuje jednostajności, utwory zaskakują rozwiązaniami i wpleceniem w ich szkielety czystych gitar, instrumentów smyczkowych, pianina czy klawiszy. Brzmi to arcyciekawie, kusi i zachęca do kolejnych odsłuchów, przy których to odkrywamy kolejne smaczki nie wychwycone poprzednio. Mocno brzmiące i wysunięte na przody gitary nie są pozbawione w swej surowości mocy, którą DRÅPSNATT serwuje z umiarem przeplatając co rusz spokojne partie z nacechowanymi brzydotą. Zauważycie tu sporo partii bez gitar z pejzażami stworzonymi przez klawisze, a w tle rytmicznie bijącą perkusję. Są też chwile jak chociażby w 'Klardrömmar’ gdzie duet ucieka się nawet do dziwnych elektronicznych sampli. Trzeba się do nich przyzwyczaić, bo patrząc na całokształt albumu, w tych miejscach bardzo dobrze pasują. Wokale to istna zaciekłość, histeria a nawet obłęd które momentami przechodzą w doniosłe czyste śpiewy. Szwedzi znakomicie operują emocjami. Trzeba po prostu czuć tą muzykę, żyć nią, by móc dokonać takiej żonglerki natłokiem emocjonalnego liryzmu.

’Skelepht’ jest niczym dobra książka, gdy kończymy lekturę a nasz bohater przetrwał mimo ogromu kłopotów, cieszymy się z bogato spędzonego czasu a zarazem dopada na smutek, że to już koniec. Osobiście niezbyt często wracam do tych samych książek. W przypadku muzyki czy zaspany, czy wkurwiony czy w normalnym nastroju otwartego grobu – wracam w każdej chwili. Tym bardziej do takich ujmujących albumów jaki na pożegnanie zaoferował nam DRÅPSNATT.

(English version)

DRÅPSNATT went on hiatus for good in 2016. I personally hold this band in high esteem and even though they no longer exist, I often return to their work. The duo hails from Sweden and its origins date back to 2005. Before the ranks were disbanded, the Swedes recorded three albums. Each of them on a high level, with flair and a lot of ideas. It’s a bit sad that a bunch of shitty bastards who can barely hold a guitar record another worthless material and a band like DRÅPSNATT goes out of business. As a consolation they left us three great albums of Atmospheric Black Metal as their legacy.

The third and at the same time the last album is a very atmospheric playing. The duo drags us into the vortex of created world outlined by the sound in which dominate the forces of Mother Nature mixed with sadness and rage. These last two 'epithets’ can be multiplied in every way and derivatives can be drawn from them, because I dare to risk that no one is able to describe the enormity of the emotional charge put into this material. The structures of the tracks knock down with the richness of individual patents. There is no monotonousness, the tracks surprise with solutions and weaving into their skeletons clean guitars, string instruments, piano or keyboards. It sounds very interesting, tempting and encourages to listen to the album again and again, during which we discover more flavors not noticed before. Strong-sounding and forward guitars are not devoid of power in their harshness which DRÅPSNATT serves with moderation interweaving calm parts with ugly ones. You will notice here a lot of parts without guitars with landscapes created by the keyboards and rhythmically beating drums in the background. There are also moments like in 'Klardrömmar’ where the duo even resorts to strange electronic samples. You have to get used to them, because looking at the whole album, they fit very well in these places. The vocals are a veritable fierceness, hysteria and even madness, which at times turn into momentous clean singing. Swedes perfectly operate emotions. You simply have to feel this music, live it, to be able to make such a juggling act with a lot of emotional lyricism.

’Skelepht’ is like a good book, when we finish reading and our hero survived despite all the troubles, we are happy for the time we spent, but at the same time we feel sad that it’s already the end. Personally, I don’t return to the same books very often. In the case of music, whether sleepy, pissed off or in a normal mood of an open grave – I return at any time. The more so to such engaging albums as DRÅPSNATT offered us as a farewell.

Tracklist:
1.Meningslösheten
2.Klardrömmar
3.Skelepht
4.Tonerna till vårt slut
5.Échec
6.Förruttnelsens hypostaser
7.Valan
8.Intigheten

Band:
https://www.facebook.com/drapsnatt/

Label:
none

Autor: W.