NETTLECARRIER – Nettlecarrier

CD / vinyl / tape, Indie Recordings / Wolfspell Records, album 2012
(English translation below)

Od dłuższego już czasu odnoszę wrażenie, że norweska scena black metalowa nieco się wypaliła. Wiele zespołów odeszło od tego, co kiedyś wyznaczało drogę w tym gatunku, obecnie zagłębiając się w komercyjnych, bardziej przystępnych, hipsterskich dźwiękach. Jednak przyglądając się lepiej tej współczesnej scenie znaleźć można zespoły, które jakby zatrzymały się w połowie lat ’90 i nie patrząc na modę napierdalają drugofalowy black metal. Taki zespołem jest NettleCarrier, który powstał w 2005 roku, a w składzie figurują takie osoby jak Mannevond i Ciekals. Muzycy Ci znani są black metalowej scenie z takich zespołów jak Djevel, Koldbran i kilku innych, o których nie będę tu wspominał…

NettleCarrier to album, który przeleżał u mnie już jakiś czas w pudle z kasetami. Niegdyś odsłuchiwałem go godzinami, a dziś postanowiłem odkopać go niczym trupa z leśnej mogiły i napisać o nim kilka zdań. NettleCarrier ujrzał światło dzienne w 2012 roku i jest to pierwszy album tego zespołu, (powstał też drugi w 2015 roku i od tego czasu zespół milczy, jeżeli chodzi o wydawanie płyt). To co otrzymujemy na krążku to black metal z połowy lat ’90. Muzyka jest klimatyczna, poruszająca się w szybkich tempach, jednak odnotować możemy tu zwolnienia, które nadają albumowi typowego skandynawskiego brzmienia. Gitary nacechowane są tu melodyjnym tremolo, zadającym cios z chirurgiczną precyzją. Perkusja jest blastująca – zwalnia tylko w nielicznych momentach. Wokal brzmi tak, jakbym już go słyszał na innych płytach, ale zdarzają się tu próby czystego śpiewu, który przeszywa zmysły niczym włócznia serce wroga – wychodzi to tej produkcji zdecydowanie na dobre. W zasadzie NettleCarrier to album, który nie wprowadza niczego nowego gatunku, ale nie niszczy go komercją, pozostaje nieugięty i daje nam taką muzykę, na której się nie zawiedziemy. Album ten to klasyczny, standardowy black metal, który przynosi skojarzenia z Satyricon, Darkthrone, czy choćby szwedzkim Watain, ale idący własną ścieżką. Fani wspomnianych przeze mnie wcześniej zespołów na pewno nie zawiodą się na tym wydawnictwie, więc ode mnie pozostaje tylko zachęcić Was do zapoznania się z tą muzyczną materią.

(English version)

For quite some time now, I have been under the impression that the Norwegian black metal scene has burned out a bit. Many bands have moved away from what once defined the way in the genre, now delving into commercial, more accessible, hipster sounds. However, if you take a closer look at the modern scene, you will find some bands that seem to have stopped in the mid-90s and don’t look at the fashion, they just keep fucking with second-wave black metal. Such a band is NettleCarrier, which was formed in 2005 and features members such as Mannevond and Ciekals. These musicians are known to the black metal scene from bands such as Djevel, Koldbran and several others that I won’t mention here…

NettleCarrier is an album which has been lying in my box with cassettes for some time now. I used to listen to it for hours and today I decided to dig it out like a corpse from a forest grave and write a few sentences about it. NettleCarrier saw the light of day in 2012 and this is the first album of this band, (there was also a second one in 2015 and since then the band is silent when it comes to releasing albums). What we get on the album is black metal from the mid ’90s. The music is atmospheric, moving at a fast pace, but we can note the slowdowns, which give the album a typical Scandinavian sound. Guitars are characterized by melodic tremolo, delivering a blow with surgical precision. The drums are blasting – slowing down only in a few moments. The vocals sound as if I’ve already heard them on other albums, but there are some attempts at pure singing, which pierces the senses like a spear through the heart of an enemy – it definitely works out well for this production. Basically, NettleCarrier is an album that does not introduce anything new to the genre, but does not ruin it with commercialism, remains relentless and gives us the kind of music that will not disappoint. This album is classic, standard black metal, which brings associations with Satyricon, Darkthrone, or even Swedish Watain, but going its own path. Fans of the bands I mentioned earlier will surely not be disappointed with this release, so from me it only remains to encourage you to familiarize yourself with this musical matter.

Tracklist:
1. The Boiling Blood
2. Paa Vaare paaler deres holder
3. I Helvete Kristus skal forgaa
4. Naar han vaakner
5. Demoriel
6. Cup of Lethe
7. Bundet til masten

Band:
none

Label:
https://www.facebook.com/indierecordings
https://www.instagram.com/indierecordings/
https://indierecordings.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/wolfspellrecords


Autor: P.