MOON LABYRINTH – LAIR OF THE WITCH
1 listopada, 2021
CD / tape / vinyl, Dark Adversary Productions / Triumphant Cadaver, album 2018
(English translation below)
Jako że od początku października w moim odtwarzaczu co chwilę kręcą się na zmianę dwa albumy MOON LABYRINTH, to postanowiłem napisać o jednym z nich. Skład zespołu tworzą dwie persony: Quoll i K. Labyrinth, którzy znani są z udziału w paru innych zespołach, czy projektach. Sam zespół – nie do końca wiadomo w którym roku powstał, ale pierwszy album ukazał się w 2018 roku, a następny i póki co ostatni wyszedł w dwa lata później. Kapela jest właściwie projektem międzynarodowym, bo jeden z muzyków pochodzi z USA, a drugi z Australii.
Lair of the Witch to debiutancki album grupy MOON LABYRINTH, na którym znalazło się dziewięć utworów o łącznym czasie niemal trzydziestu pięciu minut. Muzyka, jaka jawi się na krążku, to surowy, obskurny black metal z całkiem przyzwoitą produkcją, dzięki której poszczególne instrumenty są dokładnie słyszalne. Black metal, jaki wchłania się w uszy, pomimo swojej surowej formy, momentami czerpie z atmosferycznego brzmienia, a co do stylistyki, to jest ona mocno zakorzeniona we wczesnych latach dziewięćdziesiątych. Zatem pomimo tego, że jest to nadal świeże wydawnictwo, to nie usłyszycie tu zbyt modnego brzmienia, przystępnego dla obojętnie kogo. Ta muzyka jest szorstka i kopie dupę przez całą długość krążka. Riffy gitar w większości oparte są o sekcje tremolo, ale jest też kilka akordów, które mają nieco punkowego wydźwięku, który uderza z wielkim impetem. Chociaż nie przepadam za punkiem, to jest w tym gatunku kilka prostych riffów, które zawsze mi się podobały, a MOON LABYRINTH doskonale wcisnął je w black metalową otoczkę i dzięki temu zyskał na agresji. Gitara basowa przytłacza swoim ciężarem i nadaje niesamowitej dynamiki dla materii muzycznej. Oczywiście pojawiają się również klawisze, które momentami czerpią garściami z gatunku dungeon synth, racząc słuchacza mrocznymi, ale zarówno melodyjnymi kompozycjami. Co do syntezatora, to nie jest on jakoś chamsko wysunięty do przodu, czy też pojawiający się w całym materiale… Pojawia się w odpowiednich momentach i po prostu idealnie tam pasuje, nie zakłóca absolutnie pierwotnego zła, sączącego się z utworów. Jeżeli chodzi o bębny, to trzeba przyznać, że jak na automat perkusyjny, to są całkiem dobrze zrobione. Na koniec pozostał jeszcze wokal, który jest utkany z tej samej materii co ciemność i nieskończona otchłań. Od początku, do końca wykrzykuje skrzeczącym, gardłowym głosem, jednak pojawia się taki moment, gdzie staje się bardziej ludzki i melodyjny. Jeżeli lubicie surowe granie, to ta płyta przypadnie Wam do gustu. Koniecznie ją sprawdźcie.
(English version)
As since the beginning of October two MOON LABYRINTH albums have been playing in my player every now and then, I decided to write about one of them. The line-up of the band consists of two personae: Quoll and K. Labyrinth, who are known for their participation in a few other bands or projects. The band itself – it is not quite clear in what year it was formed, but the first album was released in 2018, and the next and so far the last one came out two years later. The band is actually an international project, because one of the musicians comes from the USA, and the other from Australia.
Lair of the Witch is a debut album of MOON LABYRINTH, which contains nine tracks of total duration of almost thirty five minutes. The music that appears on the album is raw, squalid black metal with a pretty decent production that makes the individual instruments precisely audible. The black metal that soaks into your ears, despite its raw form, at times draws from an atmospheric sound, and as for the style, it is firmly rooted in the early nineties. So even though this is still a fresh release, you won’t hear a very trendy sound here, accessible to anyone. This music is harsh and unrelenting all the way through. The guitar riffs are mostly based on tremolo sections, but there are a few chords that have a bit of a punk overtone that hits hard. While I’m not into punk, there are a few simple riffs in this genre that I’ve always enjoyed, and MOON LABYRINTH have perfectly squeezed them into a black metal setting and gained in aggression as a result. The bass guitar overwhelms with its weight and gives an incredible dynamics to the musical matter. Of course, there are also keyboards, which at times take handfuls of genre of dungeon synth, ravishing the listener with dark, but also melodic compositions. As for the synthesizer, it is not rudely put forward, or appearing in the whole material… It appears in the right moments and just fits there perfectly, it doesn’t disturb the original evil oozing from the tracks. As for the drums, I must admit that for a drum machine, they are quite well done. Finally, there are the vocals, which are woven from the same material as darkness and infinite abyss. From the beginning to the end he shouts in a shrill, throaty voice, but there comes a point where he becomes more human and melodic. If you like raw playing, this album will be to your liking. Be sure to check it out.
Tracklist:
1. The Night of Lost Souls
2. Plagued by Visions of My Own Demise
3. Legions of the Night
4. Interlude
5. The Lair of the Witch
6. The Ancient Ones
7. The Curse of the Damned
8. Hymns of the Insane Priest
9. The Silent Wizard
Band:
none
Label:
https://www.facebook.com/DarkAdversaryProductions
https://darkadversary.bigcartel.com/
https://www.facebook.com/Triumphant-Cadaver-222351675318443/
https://rawwarmusic.blogspot.com/
Autor: P.